„Intel Outside”, początek końca

W wakacje 1994 pojechałem ze scenowymi znajomymi do Warszawy na imprezę Intel Outside odbywającą się w klubie Stodoła. Z imprezy zachowała się dokumentacja wideo, jednak niektóre momenty są tak żenujące (np. konkurs bekania), że zamieszczam tylko z kronikarskiego obowiązku.

Pojechałem tam z niejakim Rockfordem który przez większość imprezy kończył pierwszy numer swojego zinu „Ale Jaja!”, żeby puścić go między ludzi, póki wszyscy są na miejscu. Ja integrowałem się ze szczecińską ekipą redakcji „Imazine” z którą współpracowałem. Na imprezę miał wyjść czwarty numer, nie pamiętam już czy zdążyliśmy, czy ukazał się po. Oprócz życia towarzyskiego wszyscy zajmowali się kopiowaniem, czego w ręce wpadło, i wielka sala w „Stodole” była pełna charakterystycznego „boing!” jakim amigowy kopier X-Copy ogłaszał konieczność przełożenia dyskietek w stacji. Jak to wyglądało i brzmiało, można zobaczyć na filmiku poniżej.

Na imprezie kolega, amigowiec z Torunia który studiował w Warszawie, chciał nam coś pokazać u siebie na wydziale, studiował na MiMUW. Nie znałem wtedy Warszawy, szliśmy przez Pola Mokotowskie w piękny letni dzień, aż doszliśmy i tam kolega pokazał nam — po pierwsze uniksową stację roboczą Sun z wyświetlaczem graficznym, a po drugie coś co już zaraz miało zmienić świat.

Mosaic.png

Program Mosaic, pierwszą przeglądarkę WWW. I w ogóle WWW. Po raz pierwszy nasz Internet przestał być tylko tekstowy.

Samo łączenie tekstu z grafiką nie było dla nas nowością, w końcu robiliśmy amigowe ziny, który na tym polegały, żeby stworzyć na ekranie coś z tekstem i obrazkami (i muzyką), ale pamiętam jakie wrażenie zrobiło na mnie że przeglądarka reformatuje tekst w zależności od szerokości okna i robi to na bieżąco, w ówczesnych edytorach tekstu liczbę kolumn ustalało się na stałe i potem przy zmianie trzeba tekst było reformatować komendą. I w ogóle rozdzielczość ekranu i szczegółowość interfejsu tego Suna robiła wrażenie (standardowy Workbench Amigi miał rozdzielczość 320 na 200 pikseli, bo przecież musiało się dać to wyświetlać na telewizorze, przy profesjonalnej stacji roboczej, ekran Amigi wyglądał jak narysowany kredą).

Harry, naczelny „Imazine” był wstrząśnięty tym, jak bardzo profesjonalne komputery przewyższają to, co osiągalne na naszych Amigach. Do tej pory Internet był przecież wyłącznie tekstowy.

Czwarty „Imazine” był ostatnim, który się ukazał.


Wstecz: TCP/IP | Dalej: Internet

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-Noncommercial-No Derivative Works 2.5 License.