Życie towarzyskie

Dookoła terminali wytworzyła się społeczność studentów, jako że spędzialiśmy tam wiele czasu poznaliśmy studentów matematyki i informatyki. Doszło też trochę ludzi z ekonomii, jacyś astronomowie (niby od nas, ale ze względu na nocny tryb życia1 trzymali się raczej osobno).

Oprócz znajomości osobistych, poznawaliśmy nowych ludzi przez sieć. Jak?

LISTSERV

Podstawowym medium „społecznościowym” były listy dyskusyjne. Z użytkowego punktu widzenia był to adres e-mail na który wysyłało się wiadomości i były one rozsyłane do pozostałych członków grupy, ci odpowiadali na ten sam adres i tak toczyła się dyskusja. Listy dyskusyjne istnieją do dzisiaj, ale wykorzystywane są przez tzw „technicznych”. Wtedy były najpowszechniejszym środkiem grupowej komunikacji. OOO uruchomiło wtedy na PLTUMK11 program LISTSERV służący do prowadzenia i zarządzania listami dyskusyjnymi.

Dla nas najważniejsza była prowadzona przez Macieja Kozińskiego, jednego z młodszych pracowników OOO, lista dyskusyjna NET-L. Na szczęście archiwa listy nie zachowały się.

Profesjonaliści polskiego Internetu dyskutowali na liście POLIP, która istnieje do dzisiaj2.

Oczywiście zapisałem się na listę amigową (I-AMIGA), koledzy pecetowcy na INFO-IBMPC znaną jako „PC Digest”. Z ciekawych i istniejących chyba do dzisiaj, była RISKS, obecnie znana jako „RISKS Digest”, traktująca o ryzykach systemowych w informatyce3.

TELL, CHAT i RELAY

Użytkownicy systemu VM/CMS mogli ze sobą rozmawiać, także pomiędzy węzłami, służyła do tego komenda TELL:

TELL użytkownik AT węzeł treść komunikatu

Jeśli rozmawiało się lokalnie można było pominąć AT węzeł, albo też można było użyć pseudonimu (aliasu) użytkownika z książki adresowej i wtedy odpowiednie parametry podstawiały się same.

Rozmowa tego typu była niewygodna ale możliwa, rozmawiało się spontanicznie, zaczepiła mnie kiedyś w taki sposób pewna operatorka systemu z Wrocławia. Ale pisanie w taki sposób było niewygodne, nawet z wykorzystaniem aliasów. Trudno to opisać, ale podczas pracy z aplikacjami opartymi o XEDIT komunikaty systemowe, w tym i wiadomości od innych użytkowników powodowały znikanie całego edytora, do którego wracało się klawiszem [CLEAR] czyszczącym ekran, ale z kolei po powrocie do edytora brakowało w nim tekstu wpisanego na terminalu i nie wysłanego do mainframe przez [ENTER]. Wygodniejszym sposobem rozmawiania był program CHAT który zbierał odbierane komunikaty i segregował je na poszczególne rozmowy w pełnoekranowym interfejsie z możliwością przełączania pomiędzy rozmowami klawiszami funkcyjnymi, a do tego pozwalał wygodnie korzystać z RELAY.

RELAY był usługą rozmów grupowych. Z samą usługą rozmawiało się wiadomościami TELL (można było i bez pośrednictwa CHAT ale trudno było śledzić taką rozmowę), nazwy węzła gdzie się znajdowała niestety nie pamiętam. Przestrzeń społeczna RELAYa była podzielona na numerowane kanały, kanały miały tematy które można było wylistować, i kanały do pewnego numeru były publiczne, a powyżej numer się nie pokazywał i trzeba było albo go zgadnąć, albo wpisywało się go w temacie w charakterze zaproszenia.

Automatyczna sekretarka

Wiadomości wysyłane przez TELL kiedy adresat nie był zalogowany, były prezentowane po zalogowaniu się, jako nawała komunikatów, przez którą trzeba było się przebić — tracąc je — klawiszem [CLEAR]. Mat napisał w REXX-ie automatyczną sekretarkę, program który czuwał na koncie po wylogowaniu, odbierał przychodzące wiadomości i pozwalał później je na spokojnie przejrzeć i odpisać. Ale chociaż system pozwalał na takie działania, nie był do tego przystosowany. IBM-owskie mainframe pracowały z podziałem czasu, to znaczy moc procesora4 była przydzielana po równo na aktywnych, zalogowanych użytkowników. Terminali było kilkanaście, ale kiedy w systemie pojawiły się „pozawieszane” automatyczne sekretarki, skończyła się moc obliczeniowa, zaczął działać bardzo wolno. Administratorzy systemu zaczęli zabijać aktywne procesy sekretarki i zabronili jej używania. Była to chyba jedyna interwencja administratorów w działania użytkowników.

IRC

IRC pojawił się kiedy na toruńskim mainframe administracja dołożyła obsługę protokołu i usługi TCP/IP. Jedną z nich był IRC (Internet Relay Chat) który z początku tym się różnił od RELAY, że kanały miały nazwy a nie numery, no i klient był dużo brzydszy i mniej funkcjonalny od CHAT. Uniksowy klient IRC (ircii) był skryptowalny w celu usprawnienia go, ale porównywalny z CHAT komfort miał dopiero klient irssi, który pojawił się w 1999. Skrypty dawały też IRC-owi kolor, którego na mainframe brakowało, tam było najwyżej wyróżnienie tekstu przez podświetlenie.

Nie pamiętam jak to było rozwiązane na mainframe, na Uniksach IRC-a trzeba było sobie skompilować samemu i plik wykonywalny trzymać na koncie w ramach swojego przydziału pojemności dysku (quoty).

Usługa IRC działała dzięki koalicji (sieci) niezależnych serwerów na których uruchamiano jej serwer (ircd), poszczególne serwery wymieniały się stanem sieci i przesyłanymi wiadomościami, a użytkownicy mieli łączyć się do swojego najbliższego serwera w celu oszczędzania pojemności łącz internetowych. Było to dość mocno wymuszane przez dopuszczanie tylko konkretnych zakresów adresów internetowych. Taka architektura sieci była podatna na desynchronizacje a to z kolei można było wykorzystywać.

Kanały miały nazwy, była oczywiście #polska, #poland, dużym polskim kanałem była #wiaraa. Kto pierwszy założył kanał, zajął nazwę, dostawał status operatora kanału (opa) i mógł z niego wyrzucać ludzi (wykopywać, kick) i blokować im powrót (banować). Mógł też udzielić praw operatora (dać opa) komuś innemu, ale wymagało to zaufania bo nowy op mógł zabrać status staremu i przejąć władzę na kanale. Na niektórych kanałach status opa był konieczny do zmiany tematu, był też konieczny do zmiany parametrów kanału, np. ustawienia moderacji (bardzo rzadko stosowanej, wówczas zwykły członek kanału nie mógł pisać publicznie, potrzebny był do tego status +v od „voice”), albo limitu osób.

Czasami następowało bezopie, a ponieważ op był potrzebny do zarządzania kanałem, na mniejszych kanałach ogłaszano „no to teraz wszyscy wyjdźcie, bo muszę odzyskać opa”. Na większych zaczynał się chaos, bo nie miał kto wykopywać szkodników, czasem wówczas interweniowali administratorzy sieci IRC (ircopowie).

Kiedy sieć się desynchronizowała i serwer z niej wypadał, jeśli nie było na nim użytkowników obecnych na danym kanale, kanał znikał, można więc było znów go stworzyć i uzyskać status opa. A jak sieć się synchronizowała to listy użytkowników się łączyły i na kanale pojawiał się nowy op oprócz starego. A wtedy szybko leciał deop, kick i ban i wygrywał ten kto był szybszy — oczywiście zaraz pojawiły się do tego skrypty ładowane do ircii. O niektóre kanały prowadzono wielkie wojny, żeby doprowadzić do desynchu atakowano serwery atakami DDoS5, ale też ktoś podobno gdzieś wywiózł kogoś do lasu i wytłumaczył, że ma oddać kanał, ale może to tylko plotka.

Niektóre kanały były na zaproszenie, później pojawiła się opcja kanałów na hasło.

Oprócz wypowiedzi na kanale prezentowanych z nickiem i wiadomości prywatnych (privów) IRC miał jeszcze akcje które uczestnicy widzieli jak opisy trzecioosobowe, komendę /me chlasta Kowalskiego wielkim łososiem. inni widzieli jako:

* Alex chlasta Kowalskiego wielkim łososiem.

I RELAY i IRC nie ukrywały adresów użytkowników. W RELAY dawało to możliwość wysłania wiadomości, na IRC adres był adresem komputera z którego użytkownik się łączył i zdarzały się ataki DDoS, żeby kogoś wyrzucić na chwilę z sieci.

Później IRC poprzez skrypty dorobił się statusu „nie ma mnie” ustawianego poleceniem /away z jakimś opisem, który były wysyłany komuś kto się odzywał na priva w czasie obowiązywania awaya.

Wraz ze skryptami do ircii pojawiła się możliwość komunikacji bezpośredniej między klientami nazywanej DCC (direct client to client), można było rozmawiać poza siecią jeden-na-jeden (poleceniem /dcc chat), oraz przesyłać pliki.

Pojawiły się też boty, automatyzujące niektóre operacje i świadczące w sieci różne usługi. W międzyczasie IRC podzielił się na kilka sieci i w jednej z nich był bot nickserv, który pozwalał rezerwować nicki. Bo nick był przywiązany do sesji tak długo jak ta działała, po rozłączeniu się, mógł go zająć ktoś inny. Boty wykorzystywane były też do dystrybucji plików przez DCC, ataków na kanały i do ataków DDoS.

IRC był bardzo popularny, na tyle popularny, że ludzie nie związani z Uniwersytetem załatwiali sobie konta na konto znajomego studenta, żeby móc przyjść i porozmawiać z ludźmi w sieci z terminalu, pamiętam kilka takich osób.

finger

Usługą zupełnie dzisiaj niemożliwą był finger, czyli zdalne sprawdzenie kto jest zalogowany na danej maszynie, można było sprawdzić listę aktywnych użytkowników, oraz obejrzeć „profil” użytkownika podający z jakiego połączenia (terminalu, albo sieciowego — i skąd) pracuje, uniksowy finger miał jeszcze opcje wynikające z realiów akademickiego życia na amerykańskich uczelniach: podawanie numeru pokoju w którym użytkownik pracuje (to było wpisywane w definicji konta przy zakładaniu) oraz informacji o projekcie do którego użytkownik jest przypisany, oraz o planie zajęć. Później nikt tego tak nie używał, i zamieszczało się tam różne informacje dla ciekawskich, „plan” Johna Romero, jednego z twórców kultowych gier Doom i Quake był w pewnym sensie pierwszym blogiem w historii, informując o planach i aktywności właściciela przy tworzeniu gier.6

Noce i dnie

W dzień do terminali były kolejki, pod ścianą w hallu Wydziału Matematyki i Informatyki stały krzesła na których siedzieli, patrząc znacząco, czekający na wolny terminal. Kiedy korzystanie z mainframe się upowszechniło, część terminali została oznaczona „do 15-minutowych sesji”, żeby można było sprawdzić pocztę w rozsądnym czasie, a kilka innych oznaczono „pierwszeństwo dla pracowników nauki” i z tych wykładowcy mogli wypraszać studentów.

Na grzebanie po sieci i rozmowy przychodziło się wieczorem, kiedy terminale były wolne. Wydział Matematyki miałem po drodze ze swojego wydziału, więc zachodziłem po zajęciach. Albo przychodziłem wieczorem, bo mieszkałem blisko.

Któregoś wieczoru siedziałem przy terminalach dość późno, musiała być co najmniej jedenasta w nocy, oprócz mnie siedział MACiAS, kiedy nagle trzasnęły drzwi wejściowe a później rozległ się głośny huk. Ktoś do przedsionka wrzucił zapaloną petardę, która narobiła hałasu. Takie były czasy i rozrywki ludzi z dzielnicy. Ale żadnych większych incydentów nie pamiętam, bardziej imprezowe życie studenckie toczyło się w miasteczku uniwersyteckim na Bielanach.

Co się robiło nocami? Ja czytałem o programowaniu, dyskutowałem na RELAY (i później IRC) i na listach dyskusyjnych, grzebałem w sieci. Sieć była jak nowy kontynent, który nagle wyłonił się z nicości i był stopniowo zasiedlany, i wtedy jeszcze wszystko nie skupiało się w Kalifornii. Teraz Internet jest poszatkowany geograficznie w celach marketingowych, wtedy cały świat rozmawiał na tych samych listach dyskusyjnych, na tym samym Usenecie, na tej samej sieci IRC. Sporo było np. ludzi z Turcji, nawet miałem jakiegoś zdalnego kolegę stamtąd.

Czasem dawało się pożyczyć skądś modem i podłączyć się z domu, był to niewyobrażalny luksus, że nie trzeba było wychodzić „na sieć”.

Ale nie wszystko działo się w sieci, nie pamiętam roku, ale odbył się w Toruniu zjazd ludzi z IRC, kilkanaście osób, było to jedno z pierwszych IRC-Party w Polsce.


Wstecz: Usługi i aplikacje | Dalej: Gry

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-Noncommercial-No Derivative Works 2.5 License.